W 1966 roku Anna German, nazywana wówczas „Białym
Aniołem polskiej piosenki”, wyjechała do Włoch, aby zrobić światową
karierę. Trasa koncertowa, występy telewizyjne, festiwal w San Remo, (to
wtedy narzeczony Dalidy Luigi Tenco z rozpaczy, że jego piosenka „Ciao,
amore, ciao” nie przeszła do finału, popełnił samobójstwo). German
wszędzie budziła zachwyt. Niewysocy włoscy konferansjerzy mieli z nią
kłopot, bo przerastała ich o głowę. Jeden z nich zapytał ją nawet
bezczelnie: „Ile metrów pani sobie mierzy?”. Odpaliła mu natychmiast, po
włosku: „To nie istotne; ważne, że jestem wyższa od pana”. Publiczność
zawyła z podziwu.
Szczęście trwało kilka miesięcy. 28 sierpnia 1967 roku,
wracając z koncertu, Anna German została ciężko ranna w wypadku
samochodowym na autostradzie Słońca koło Bolonii. Przez siedem dni
pozostawała w śpiączce. Obudziła się ale miała urazy kręgosłupa; nie
było wiadomo, czy kiedykolwiek będzie jeszcze chodzić i śpiewać. Po
dwóch latach trudnej, bolesnej rekonwalescencji, wróciła jednak na
estradę. Stanęła przed mikrofonem prosta jak nigdy i zaśpiewała swój
superprzebój, który napisała w czasie choroby „Człowieczy los”. Wkrótce
ukazała się też jej książka „Wróć do Sorrento?...”, w
której opisała swoje przeżycia. To był bestseller. Wyrywano go sobie z
rąk i dosłownie zaczytywano. Do dzisiaj przetrwało niewiele egzemplarzy.
Książka jest napisana bardzo lekko, z dowcipem, wzbogacona ilustracjami i informacjami o życiu piosenkarki. jedyne do czego mogłabym się przyczepić to to, że zdjęcia nie pokrywają się z wydarzeniami rozgrywającymi się w książce (nie są po kolei).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz