wtorek, 29 października 2013

R. Riordan "Kroniki rodu Kane" (próbna recenzja)

 "Czerwona piramida"

Od śmierci matki Carter i Sadie są sobie niemal obcy. Dziewczyna mieszka z dziadkami w Londynie, jej brat natomiast podróżuje po świecie z ojcem, wybitnym egiptologiem doktorem Juliusem Kane. Pewnej nocy doktor Kane zabiera Cartera i Sadie na „eksperyment naukowy” do Brytyjskiego Muzeum, w nadziei że uda mu się z powrotem połączyć rodzinę. Zamiast tego jednak uwalnia egipskiego boga Seta, który skazuje doktora na wygnanie, a jego dzieci zmusza do ucieczki. Wkrótce Sadie i Carter odkrywają, że budzą się wszyscy bogowie Egiptu, a najgorszy z nich – Set – chce zniszczyć rodzinę Kane.

"Ognisty tron"

Odkąd bogowie starożytnego Egiptu zostali wyzwoleni we współczesnym świecie, Carter Kane i jego siostra Sadie znaleźli się w tarapatach. Jako potomkowie Domu Życia Kane’owie są obdarzeni wyjątkowymi mocami, ale przebiegli bogowie nie dali młodym magom czasu na opanowanie choćby podstawowych umiejętności. A byłyby bardzo potrzebne – ich przerażający nieprzyjaciel, wąż chaosu Apopis rośnie w siłę. Jeśli w ciągu kilku dni nie zdołają zapobiec jego uwolnieniu, nastąpi koniec świata. Innymi słowy: zwykły dzień rodziny Kane’ów. Aby mieć jakiekolwiek szanse w walce z siłami chaosu, rodzeństwo musi przywrócić do życia boga słońca Ra – to zadanie przekraczające wszystko, czego dokonał jakikolwiek mag. Muszą odnaleźć trzy części Księgi Ra i nauczyć się zawartych w niej zaklęć. Nie wiadomo też gdzie ów bóg się znajduje.

"Cień węża"

Odkąd młodzi magowie Carter i Sadie Kane nauczyli się, jak postępować ścieżką starożytnych egipskich bogów, wiedzieli, że odegrają ważną rolę w przywracaniu Maat – porządku – w świecie. Nie spodziewali się jednak, że świat stanie się aż tak bardzo chaotyczny. Wąż Chaosu, Apopis, uwolnił się i grozi zniszczeniem świata za trzy dni. Magowie są podzieleni. Bogowie znikają, a ci, którzy pozostali, są słabi. Walt, jeden z najzdolniejszych uczniów Cartera i Sadie, ma przed sobą krótkie życie i już czuje, że jego siły słabną. Ziya jest zbyt zajęta opieką nad zgrzybiałym bogiem słońca Ra, żeby naprawdę pomóc. Być może istnieje sposób na powstrzymanie Apopisa, jest on jednak tak trudny, że może kosztować Cartera i Sadie życie – nawet jeśli im sie powiedzie. Aby mieć szanse powodzenia, muszą zaufać psychotycznemu magowi, że ich nie zdradzi albo, co gorsza, nie pozabija. To zadanie jest szaleństwem. Cóż, oni są szaleni.














Pierwszą cecha, która mi bardzo przypadła do gustu to narracja. Pomysł napisania książki jako zapis nagrania jest bardzo oryginalny i jego wykonanie nie ma nic do zarzucenia. Za to przyznaję 1,5 punktu. Fabuła jak zawsze zaskakująca, niespodziewane zwroty akcji, tak, to jest coś co lubię - 1 punkt. Samo sedno jest już nieco oklepane, przynajmniej dla mnie. Naszła mnie nawet taka myśl: "Kolejna seria Riordana = kolejny armagedon" i chyba mam trochę racji, może byłabym bardziej przychylna gdybym czytała tą serię jako 2, a nie ostatnią, ale cóż... Stawiam punkt za wykorzystanie egipskich wierzeń, kocham! Tak mało wiedziałam o Starożytnym Królestwie, że wspaniale czułam się czytając słowniczki na końcu, nie ukrywam, że to właśnie dzięki Riordanowi poznałam i polubiłam mitologię. Jestem mu za to ogromnie wdzięczna! Nie wiem czemu, ale nie polubiłam głównych bohaterów, ani Sadie, ani Carter nie przypadli mi do gustu. Nie spodobali mi się też Walt i Ziya. Za to polubiłam Jaz (cudowna) i Besa, który ujął mnie swoją lojalnością. Wspaniała jest też Tauret, podziwiam ją przynajmniej tak samo jak Sadie, na pewno nie dałabym rady dokonać tego co ona. Wszyscy zostali jednak przedstawieni w ciekawy sposób za co stawiam 0,5 punktu. I jak to mówią najlepsze na koniec, czyli: BASTET. Jej nie da się nie polubić. To w jaki sposób traktuje rodzeństwo Kane, jak nazywa ich kociętami jest po prostu urocze. Lubię też jej stosunek do świata i DRZEMKI, którą uważa niemal za świętość. Oczywiście ma też wady przez co jest bardziej prawdziwa: tchórzostwo i to, że uważa się za pępka świata (tak jak ja ;D) Za samą jej postać dodaję plusa. Choćby tylko dla niej mogłabym sięgnąć po te książki jeszcze raz.

Moja ocena: 4+/6 (dobra)

6 komentarzy:

  1. no, to ten... gdześ u ciebie czytałam, żeby pisać szczerze, więc piszę. Ja tak na prawdę nie czytam zbyt dużo ksążek, ale dzięki tobie co nieco się o nich dowiedziałam. tylko mam jeszce takie pytanie, czy to jest blog o ksiązkach, czy raczej o jakichś TWOICH opowiadaniach? bo jak sama wykoncypowałam, to ty jesteś Enia, więc mogłaby ś dodać coś napisanego przez ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem zupełnie zapomniałam o dodawaniu opowiadań, ale chyba rzeczywiście zmienię nazwę

      Usuń
  2. aha. no właśnie jak chciałam wejść na tw bloga to pokazało, że usunięty. zmartwiłam się jak nie wiem, ale jakoś cię znlazłam ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. a ta w imię miłości to o czym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. napisałam już recenzję, prawdopodobnie w niedzielę dodam

      Usuń