niedziela, 3 listopada 2013

K. Michalak "W imię miłości"

"W imię miłości"

W imię miłości - Michalak KatarzynaEdward, właściciel pięknego starego domu na Jabłoniowym Wzgórzu, nie przeczuwa sporych zmian, które nastąpią w jego życiu. Ta rewolucja to 10-letnia dziewczynka o imieniu Ania, która właśnie straciła wszystko. W jego stadninie pojawia się również tajemniczy Ned skrywający swoją przeszłość. Głęboko skrywana tajemnica z przeszłości zmusi dziadka dziewczynki do zastanowienia się nad tym, co jest dla niego naprawdę ważne i czy w jego życiu jest miejsce na rodzinę.




Z początku byłam sceptycznie nastawiona do tej książki, za dużo było recenzji polecających ją, a autorka, no cóż... czyta ją moja mama. W ogóle powieści obyczajowe nie są moimi ulubionymi, zdecydowanie wolę fantastykę i przygodówki. W każdym razie sięgnęłam po książkę i przeczytałam ją w jeden wieczór (czytaj połowę nocy, nie mogłam się oderwać ;D). Muszę przyznać, że podczas czytania płakałam co najmniej 3 razy co nie zdarza mi się często. Za to przyznaję pierwszy punkt. Gratuluję pani Katarzynie napisania książki, która poruszyła nawet mnie, dziewczynę twardą jak skała. Sama nie wiem czy byłabym w stanie napisać coś tak wzruszającego. Punkt za fabułę, która jest bardzo zaskakująca, nie mam nudnych momentów przez co czytelnik jeszcze bardziej się wciąga. Kolejny punkt należy się za poważny temat książki. Za poświęcenie, troskę i miłość, bo przecież to w jej imię została napisana ta książka. 2 punkty na postacie, szczególnie za Anię, och jakże ona jest cudowna! Była niesamowicie silna, odpowiedzialna, miła, troskliwa, empatyczna... Po prostu idealna. Jej dziadka też polubiłam, nawet na początku kiedy wydawał się nieco opryskliwy. Weronika mnie ani nie nie zachwyciła ani nie zniechęciła, jest dla mnie taką neutralna postacią. Maria też jest niesamowita, bije z niej takie wewnętrzne ciepło, że aż mam ochotę się do niej przytulić, przypomina mi moją babcię. Tak naprawdę nie polubiłam tylko Elizy (wyrodnej matki Marleny) i Neda, który zniechęcił mnie do siebie początkową postawą wobec Marleny (nawet ją wolę od niego). Naprawdę nie dziwię jej się, że chciała się zemścić, owszem przesadziła, ale przez całą powieść jej współczułam, aż do końca kiedy ... nie, nie będę Wam tego opisywać, przekonajcie się sami!

Moja ocena: 5/6 (bardzo dobra)

2 komentarze: